Witajcie, kochane! :)
Od kilkunastu godzin mamy już rok 2016! Jak się z tym czujecie? Mam nadzieję, że jesteście już dziś w miarę przytomne i głowy nie bolą aż tak mocno.
Ostatnio widziałam kilka nowych koni, niedużo, ale zawsze wypatrzy się jakieś cudo. Jednym z tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć jest kara klaczka FH Youth z Far Horizons Stud. Koń zupełnie świeży, o ile się nie mylę, jeszcze przed swoim debiutem na parkurach. Będę mu kibicować. :)
Zauważyłam także niemałą liczbę sprzedaży. Działo się to między innymi w Estrelli i Grand Prix.
Hmm, no właśnie...
Od dłuższego czasu obserwuję ciągle rosnącą liczbę koni i sama nie wiem, co o tym sądzić. Przeglądam je sobie i myślę "o, ten jest ładny! A ten ma śliczną mordkę! Ten wygląda trochę jak kosmita, ale ma swój urok". Niby miło się na nie patrzy, ale jak się nad tym zastanowić...
Dodajemy rumaki, które któregoś razu praktycznie objawiły Nam się w zakamarkach internetu. Robi się ich coraz więcej i więcej, aż w końcu nie mamy siły na pracę przy tak dużym stadzie i decydujemy się na małą licytację czy zwykłą sprzedaż. Często przypisujemy do tego zasadę "kto pierwszy, ten lepszy", żeby jak najwięcej koni znalazło nowe domy. Sama tak robię, chociaż mam po tym wyrzuty sumienia. Ale przecież liczy się to, by pozbyć się starych wierzchowców i móc dodawać nowe... Bo znowu wypatrzyło się pięknego hanowera, albo rumaka, którego rasa występuje u Nas tak rzadko.
Są też sprzedaże potomków, gdzie większość, jeśli nie wszystkie dostępne konie, to zupełnie świeże galerie zdjęć z dopisanym pod spodem imieniem/rodzicami/rasą/płcią/predyspozycjami/ceną (wybierz, które chcesz). I znowu przychodzą kolejne nowe konie. A i tak sprzedaje się tylko część z nich, reszta zostaje w hodowli, przenosi się do stałej zakładki "for sale", albo odchodzi w zapomnienie.
Mam wrażenie, że robi się tłoczno, zbyt... nawet nie wiem jak to nazwać. Jest kilka setek koni, a tak naprawdę kojarzę z imienia i stajni jakieś 60-70. Co z resztą?
Osiągnięcia odgrywają dzisiaj ważną rolę, a może nawet najważniejszą. Prowadząc hipodrom, odwiedziłam wiele boksów. Mam przed sobą zeszyt, gdzie oceniam każdego rumaka i smutno mi, widząc, że w rubryczkach na noty za boks i treningi, wpisane są małe liczby.* Oczywiście nie zawsze, nie mogę generalizować.
*Nie każdy musi to robić i nie każdemu musi się to podobać - mój tok myślenia jest subiektywny. Każdy ma swój sposób na prowadzenie stajni, rozumiem to. Jednak regulamin hipodromu wyraźnie określa sposób oceniania.
Uważamy "virt" za zabawę, ale czy zabawa polega na zapisywaniu koni na zawody i wpisywaniu im osiągnięć? Tylko tyle? Pomijając ten cały dobry humor i podekscytowanie, kiedy po parę godzin przeszukujemy internety i przeglądamy konie, które zapisuje się w folderze "do dodania". Będą nowe konie, będzie co zapisywać na zawody.
Miałam (w sumie ciągle mam) kilka takich folderów, z czego w każdym znajduje się po kilka-kilkanaście koni. I dodawałam je, wkurzałam się na pisanie opisów, a później i tak nie miałam siły, żeby wypełnić formularz na jakimś hipodromie.
Wiem, że piszę dziś bardzo chaotycznie, wybaczcie. Nie miałam zupełnie pomysłu na post, a teraz zebrało mi się na przemyślenia, które są naprawdę poplątane...
Myślę, że treningi (i jakiekolwiek inne "wydarzenia", bo można opisać pławienie, zabawę, czy nawet samo czyszczenie) pomagają Nam w wyobrażeniu sobie tego, co miało być celem stworzenia tego miejsca - naszej wymarzonej stajni, czy też ogólnie - wymarzonego świata.
Pisząc trening w głowie mamy tę konkretną scenę. Koń, którego przygotowujemy do jazdy wykrada Nam wystającą z kieszeni marchewkę, która miała spełniać rolę nagrody po treningu. Miło na chwilę pomyśleć, że to prawdziwe.
Kiedyś chciałam mieć "profesjonalną" stajnię. Pamiętam jak rozmawiałam o tym z koniarką, z którą współpracowałam. Wszystko miało być eleganckie, dopracowane, uzupełnione i... sztywne. I tak nie wyszło, ale chodzi o moje nastawienie. Tylko treningi, treningi, treningi i zapisywanie na zawody.
Teraz myślę sobie, że w końcu wymyśliłam moje postanowienie noworoczne.
Nie będę nastawiona na zysk. Zamierzam się dobrze bawić z końmi i załogą, a także innymi virtualkami. Zamierzam zorganizować przynajmniej cztery zupełnie luźne imprezy dla virtualek. Zacznę pisać koniom coś więcej niż treningi - zwyczajne chwile, spędzone z nimi w boksie czy na padoku. Usunę foldery z "końmi do dodania", żeby mnie już nawet nie korciło, by powiększyć moje stado, które teoretycznie liczy teraz 42 rumaki. Nie sprzedam żadnego konia bez wypełnionej rubryczki "dlaczego on/co mu zapewnisz?" w formularzu.
31 grudnia 2016 mnie rozliczycie.
Chętnie przeczytam co myślicie o tym, co zawarłam w dzisiejszym poście. O tematach, które tak niezdarnie poruszyłam. I przede wszystkim: co Wy, drogie koniarki, chcecie zmienić w swoim virtualnym życiu. :)
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego dnia. Bo "jaki nowy rok, taki cały rok" ;)
R.
PS. Nie miałam na myśli nikogo konkretnego. Mam nadzieję, że żadna z Was nie poczuła, że piszę o tej, a nie innej stajni. To są ogóły, luźne myśli, które zebrały mi się dziś w głowie i postanowiłam się nimi podzielić. Wszystkie jesteście super i uwielbiam Wasze stajnie! :)
Dokładnie wszystkie te rzeczy które sobie postanowiłaś ja staram się również stosować w swojej stajni, także zupełnie się z Tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńKocham pisać treningi. Absolutnie nie rozumiem jak można mieć tak strasznie dużo koni i nie pisać im treningów i długich opisów. To znaczy rozumiem, brak czasu, chęci, talentu (?). Jednak dla mnie to sposób poznania tego konia, polubienia go. Mam na przykład tak, że kupię jakiegoś konia bo mi się spodobał, a potem zupełnie nie umiem uznać go za "swojego".
Wszystkie imprezy które ostatnio organizuję w Anarkii są opisami a nie tylko surowo wypisanymi wynikami. Bardzo to lubię, pomaga mi tworzyć ten mój mały zmyślony świat :)
Nie wiem czy pamiętacie, ale Podkowa z Rancha Arisha zawsze mówiła, że ta jej stajnia to bardziej opowiadanie niż właściwa stajnia. I to mnie bardzo zainspirowało.
A koni ogólnie jest bardzo dużo i teraz bardzo dużo stajni (w tym również Anarkia niestety) organizuje redukcje stada, sprzedaże itd. I patrzę na te konie, wiele z nich na prawdę mi się podoba, ale wiem że więcej już nie udźwignę. Ten nasz światek zrobił się trochę ciasny niestety....
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, żeby wszystkie te postanowienia zostały wypełnione! :))
Bardzo dziękuję Ci w imieniu całego virtuala za te opisowe zawody! Robi mi się naprawdę miło, gdy widzę, że ktoś organizuje coś w tym rodzaju. :)
UsuńA to co napisałaś o słowach Podkowy... muszę się z nią zupełnie zgodzić, myśląc o mojej stajni. To już czasami jest bajkopisarstwo, ale dzięki temu zupełnie inaczej traktuje się konie i pracowników. Bardziej jak rodzinę. ;)
Dziękuję za życzenia. :)
Z ta ilością koni to chyba kwestia zdolnosci gospodarowania calym tym stadem i burdelem. Ja zawsze mialam duzo koni, ale zawsze ogarnialam zglaszanie ich na zawody (Raz jedne startuja, raz drugie i tak w kolko, jednym robie przerwe na troche, wtedy startuje reszta, itd itd.), czy opisy (KIEDYS NAWET DOKMUEMNTY JESZCZE :D) Moja pieta achillesowa to i tak na zawsze beda treningi, bo czasami mi sie nie chce (i nie ma tu nic do rzeczy ilosc koni, sorry, taka natura lenia xD)... ale prawda jest taka, ze ja jak juz zaczne pisac, to mi wychodza 3 strony worda najmniejsza verdana... Co nie ukrywajmy, zajmuje duzo czasu. Cirtual virtualem, ALE TEZ MAM TUMBLRA I SERIALE DO OGARNIECIA WIECZORAMI, CO NIE? :d
OdpowiedzUsuńA tak naprawde to teraz staram sie pisac mniej dokladne treningi i NAWET MI WYCHODZI.
Co do ilosci koni na sprzedazach/licytacjach. Juz dawno zauwazylysmy z Maj, ze jak jest w pizdu koni, to nigdy wszystkie sie nie sprzedaja. Osobiscie uwazam, ze warto zorganizowac jakies oferty darmowe, czy znizki, czy cos, bo tak jak nikt nic nie zamowi to przynajmniej zadne fajne szkapki nie beda sie potem marnowac ;).
Co do opisywania to ja zawsze lubilam jak ktos opisywal zawody czy cos. Sama ostatnio mialam faze i opisalam ostatnie Black Power Tour jakie organizowalismy. Kiedys tez mialam faze i opisywalam stajenne wyjazdy na zawody... xD No ale znowu, nie kazdy ma na to czas, jest to fajnie i w ogole, ale doba ma tylko 24h a zycie to nie tylko internety, a internety zas to nie tylko virtual.
Wszystko zalezy od czasu i ogolem checi, i w sumie przyznam sie bez bicia, ze 9 lat temu zdecydowanie bylam bardziej napalona na ten virtual niz, dzisiaj, no ale starosc nie radosc.
a co do cen najdrozszego konia virtuala, to mi sie chyba jednak wydaje, ze jak byly licytacje Trakenów na Gwiezdnym Wzgórzu to chyba wieksze ceny padaly...? (sama chyba nawet pamietam jak rozpaczalam, bo wylicytowalam konia za ponad milion chyba a potem go nie dotalam, bo nie mialam tyle hajsu w bilansie, TYLE PRZEGRAC)
Port.
JAK JA SIE ROZPISALAM, CO SIE ZE MNA DZIEJE.
Usuńbilans to w ogóle inna sprawa. Dziś prawie nikt go nie prowadzi. A nawet jeśli prowadzi to ma miliardy na koncie, bo wygrane pieniężne za zawody biorą się z kosmosu. No ale to temat na inny wykład :P
UsuńPortugalko, masz zupełną rację - jeśli ktoś ma dobry system, to sobie poradzi. Ja nie dałam rady, więc zdecydowałam się na sprzedaż. Martwię się tym, że pewnie dużo osób raczej nie znajduje takiego systemu i woli zrezygnować, albo właśnie zorganizować sprzedaż.
UsuńPamiętam, że kiedyś trafiłam na Starlight Meadows i jak dorwałam się do treningów, tak przeczytałam wszystkie ciurkiem z uśmiechem na twarzy. ;D
Widziałam u Was podczas sprzedaży w trakcie imprez było do wyboru tylko kilka koni i to było w porządku. Ale jednak trochę boli, kiedy wystawionych jest 20 i później większość idzie w zapomnienie. Sama całkiem niedawno zorganizowałam licytację, wystawiłam jakieś 10 koni i co? Sprzedały się chyba 3, z czego jeden niedawno do mnie wrócił, reszta też pewnie w trakcie gdzieś się zagubi i nikt już o nich nie usłyszy. Smutne, ale tak jest, chociaż chciałabym coś z tym zrobić.
Wiem, że czasu na takie pisanie jest niewiele. A nawet jeśli znajdzie się wolna godzinka, to nie ma na tyle chęci żeby otworzyć worda zamiast strony z serialami. Ile już razy mi się to zdarzyło... i zdarza.
Patrzę sobie na moje stare stajnie i też to widzę. Wcześniej był większy zapał i nie przejmowałam się tym, co inni powiedzą o moich treningach, więc się pisało, kiedy tylko nadeszła ochota.
O bilansie też warto pogadać, ale to już wymaga obecności większej liczby koniarek. :) Tak się zastanawiam co można zrobić w tym temacie, może otworzymy jakiś bank czy coś w tym stylu, gdzie fundusze każdej virtualki będą ładnie rozpisane...?
no my od poczatku BP sumiennie prowadzilysmy bilans i regularnie wszystko uzupelnialysmy (jak nigdy! :p).
Usuńteraz po tej przerwie jest zastoj, wiec musze to wziac w obroty i ogarnac, bo sie burdel zrobil i od Wrzesnia przestalysmy uzupelniac xd.
Z tym bankiem to tak nie wiem czy ktos miaby czas i checi sie z tym grzebac, sprobowac zawsze mozna. Mozna tez liczyc na uczciwosc virtualek...
A wgl to tylko mnie wkurza jak ktos bierze miliony za wpisowe a potem nie ma kasy za wygrane? NIE BADZCIE ZYDAMI NO.
Port.
A właśnie ja biorę wpisowe, a nie daję kasy za wygrane bo za coś muszę te zawody zorganizować. Ostatnio w bilansie mam same wydatki, a milionów wcale na koncie nie mam bo wraz z FH zaczęłam nowy bilans. Takim sposobem, jeśli nic nie zarobię na zawodach, za dwa-trzy miesiące moja stajnia będzie bankrutem, bo jednak trzeba sobie odjąć to paredziesiąt tysięcy za utrzymanie, przy takiej ilości koni i takiej ilości terenu + zimą na Islandii trzeba mocno grzać, co też jest jakimś wydatkiem. Ja bym chętnie te nagrody dała, ale musiałabym przyjąć do tego bilans z Oak na którym rzeczywiście mam ponad milion.
UsuńI to jest fajne, jak ktoś jest świadom, że utrzymanie koni to więcej niż kupno siana, słomy i owsa. Czasem trzeba więcej grzać, kupić sprzęt, naprawić ogrodzenie, kupić farbę by pomalować stajnię itd. Czasem też się zdarzy, że koń zachoruje (tak, ja swoim wymyślam choroby, a co :P). Z resztą samo robienie kopyt, zębów czy podkuwanie to już powinna być kupa kasy gdy ma się te 30+ koni.
UsuńChyba zaktualizuję dziś bilans w Anarkii, bo się zainspirowałam :P
No kurde, zaczelysmy w BP z kontem 187 771 Hrs. Dzisiaj mamy ponad milion i to bez zadnych przekretów! xd
UsuńA co do organizacji zawodow. Przeznaczamy jakas kwote na organizacje, i zawsze nam sie zwraca w calosci a nawet z dodatkiem. Np. pierwsze BPT: na organizacje dalysmy cos okolo 10 500hrs a z wpisowych dostalysmy 17 500hrs. No wiec ten no i dla nas bylo a i troche tez pamietam dalysmy jeszcze na wygrane :p.
Swoja droga jak nie bedzie wygranych na zawodach, to z czego takie sportowe stajnie maja sie utrzymac? Przewaznie konie zarabiaja na siebie i na stajnie tym, co wygraja na zawodach (nie wspominam juz o sprzedazy i stanówkach, bo z tym teraz sie bardzo spokojnie w virtualu zrobilo wiec ineteres hula dosc kiepsko xd).
Ogolem podliczylysmy i wyszlo nam na samo utrzymanie osrodka troche ponad 30 tysiecy miesiecznie, co jest dosc realna sumka. (no ok, bylo 20 tysiecy, ale zrobilysmy noworoczne podwyzki dla pracownikow, niech maja)
Co do kowala, biorac pod uwage np. taki wielki osrodek jakim jest BP i ilosc koni jaka u nas jest, to w takich stajniach kowal jest codziennie, wiec stwierdzilysmy, ze kowal (i weterynarz) beda u nas jako stali pracownicy (no nikt mu nie broni jezdzic i se dorabiac jak ma czas xd).
Jasne moga byc jakies traigczne przypadki, kolki i inne duperele, kasa leci na operacje, pogyt w klinice, itd., ale biorac pod uwage diete koni sportowych i to jak bardzo sie nad nimi wszyscy trzesa, takie przypadki zdarzaja sie raz a Ruski rok (no chyba, ze jakis ambitnie chorowity kon, ale nie urealniajmy az tak bardzo xd).
Zalezy co i jak se w tych naszych stajniach powymyslamy, najwazniejsze to zeby miec z tego fun! ^^
Port.