niedziela, 3 stycznia 2016

Język urzędowy w polskim virtualu

Hej, koniarki! :)

Pod poprzednim postem wywiązała się mała dyskusja, pod koniec głównie o pieniądzach, ogólnie mówiąc, ale do niej wrócimy w przyszłości. Dzisiaj szczerze powiedziawszy, nie mam zbyt wiele czasu i motywacji, by rozpisywać się na poważniejsze tematy, więc zajmiemy się czymś lekkim. Pewnym spostrzeżeniem.

Przeglądając dziś Wasze stajnie, rzuciło mi się w oczy coś, co wydaje się być zwyczajnym zjawiskiem, a mianowicie - zastępowania języka polskiego angielskim.
Co prawda stosuje to na razie jedynie kilka stajni, ale jednak to istnieje, a ja zaczęłam się dziś zastanawiać dlaczego.
Myślę, że głównym powodem jest chęć osiągnięcia profesjonalnego wyglądu.
Stajnia, gdzie stosujemy język angielski, na pewno wygląda bardziej światowo. Trzeba przyznać, że odwiedzając tego typu miejsce, zwykle jesteśmy pod mniejszym lub większym wrażeniem. Zwiedzamy z zainteresowaniem, przeglądamy elegancko wykonane zakładki, sprawdzamy jakie piękne rumaki w wystylizowanych boksach mieszkają w owym przybytku. Generalnie - widać poziom. Świetnym przykładem takiej stajni są Far Horizons i Cheltenham Racecourse. Myślę, że są to dobre autorytety, jeśli ktoś chce się przyjrzeć, by później ewentualnie spróbować zangielścić swoją własną stajnię. 
Zangielszczona stajnia wygląda jak strona prawdziwej, powiedźmy sobie, amerykańskiej stadniny koni, gdzieś w Colorado. To dodaje czegoś, co jednak ciężko osiągnąć przy posługiwaniu się na blogu wyłączenie językiem polskim. Pewien rodzaj realizmu.

Ale są to stajnie, gdzie angielski widnieje nie tylko w zakładkach, ale i boksach koni, gdzie rubryczka z imieniem konia, zamieniana jest na "name", a hodowca to "owner". Myślę, że jeżeli chce się wprowadzać na swojego bloga inny język, to powinno się to robić właśnie tak. 
Tymczasem niektóre stajnię przyjęły taktykę ograniczonego zaufania do obcego języka i owszem, sięgają po angielskie słówka, ale tylko w określonych miejscach. Zwykle w zakładkach.
Chcę tu jasno zaznaczyć, że nie chcę nikogo krytykować i namawiać do zmiany. Jak zawsze - chcę tylko przedstawić Wam swój własny punkt widzenia i dowiedzieć się, co sami o tym sądzicie! :)

Moim zdaniem, powinno się używać jedynie języka polskiego, a za chwilkę przedstawię Wam moje mniej lub bardziej kulawe argumenty. :)
  • Wszystko jest zrozumiałe. Każdy odwiedzający wie o co chodzi, potrafi znaleźć to, czego szuka. Oczywiście można zrobić szybki skok do słownika, jednak sam fakt, że czasem trzeba tego dokonać, może być niekiedy kłopotliwy. Miewam z tym kłopoty - wchodzę w zakładkę gdzie zastałam coś innego, niż się tego spodziewałam - to jedynie przykład.
  • Mniejsze ryzyko wystąpienia pomyłek. To skierowane jest do osób, które angielskiego nie mają w małym paluszku. Jeśli chce się coś przetłumaczyć, efekt jest lepszy, kiedy naprawdę potrafimy to zrobić. Po co denerwować się czy za chwilę po publikacji wystylizowanego szablonu ktoś nie zwróci Nam uwagi na błędy, które popełniliśmy? To całe napięcie i niepewność... :(
  • Jesteśmy Polakami. Patriotycznie.;) Może bycie patriotą nie oznacza utrzymywania zakładek na blogu z polskimi podpisami, ale coś w tym jednak jest. Sama nie wiem jak dalej rozwinąć ten punkt, ale mam nadzieję, że łapiecie, co mam na myśli.
  • Małe zabezpieczenie. Przed obcokrajowcami, którzy Naszego języka ni w ząb nie zrozumieją. Często nawet po odpaleniu google translatora. Nie wiem dlaczego, ale dopada mnie strach, gdy widzę w statystyce mojej stajni, że masowo odwiedzili ją ludzie z innych krajów. Zastanawiam się czego chcą. Czy są źli za taką działalność? Co jeśli zaczną się temu przypatrywać? Wtedy liczę, że treści po polsku i tak nie zrozumieją, machną na to ręką i sobie pójdą. Tak, wiem. Cudowne myślenie. Cudownie głupie. ;)
Teraz dochodzę do wniosku, że angielski w kartach czy boksach nie ma praktycznie żadnego zastosowania. Na większości stajni, bo są wyjątki. Nie wiem jak jest teraz, ale dawniej niektóre z polskich virtualek podejmowały współpracę z virtualkami zagranicznymi. I na moje oko jest to jedyny sensowny powód używania języka angielskiego w swojej stajni. Dzięki temu można zorientować się w swoich koniach i tak dalej. My po, dajmy na to, węgiersku, nie damy rady dowiedzieć się zbyt wiele, a One spotykają się z tym problemem u Nas. Dlatego użycie języka międzynarodowego w tej sytuacji wydaje się być jedynym rozwiązaniem.

Wszyscy pozostali działają tylko w Naszym gronie. A może nie chodzi wcale o wygląd i ogólne wrażenie. Może Wy także chcecie wejść na rynek węgierskiego virtuala? ;) 
W sumie, to byłoby całkiem ciekawe. :)

Z tego co dziś widziałam, chyba jedynie cztery stajnie działają na tej zasadzie. I chcę ich właścicielkom przysiąc, że do żadnej z Nich nie mam żadnych pretensji i prywatnie bardzo lubię Was odwiedzać. Ja po prostu potrzebowałam tematu. :)

Byłoby świetnie, jeśli zdecydowałybyście się przedstawić swój punkt widzenia w tej sprawie! Zachęcam Was i wszystkie koniary, prowadzące stajnie. 

Pozdrawiam,
R.

10 komentarzy:

  1. Ja używam angielskiego, z bardzo prostego powodu: bo ładniej wygląda
    Jednak, czepiając się już szczegółów - skoro mamy używać języka polskiego wszędzie, to nazwy stajni też powinny być po polsku. Zamiast Far Horizons Stud: Stadnina Dalekich Horyzontów, a zamiast Echo Valley Farm: Farma Doliny Echa (?) No i imiona koni też przetłumaczmy, kilka przykładów: Wild Instinct - Dziki Instynkt, She Is - Ona Jest, Let's Kill Tonight - Zabijmy Dzisiejszy Wieczór, albo (chyba mój ulubiony) Crooked Young - Nielegalny Młody xD To chyba trochę bez sensu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiedziałam, że ktoś prędzej czy później o tym powie i zgadzam się. Pewnie. To brzmiałoby trochę dziwnie. Chociaż z drugiej strony też ciekawie... ;D
      Ale nazwa stajni czy imię konia to coś zupełnie innego - moim zdaniem. To jest czyjeś imię, tego się raczej nie tłumaczy, tak samo jak nazwy mostów czy rzek. To znaczy wiadomo, mamy Nowy Jork, albo Wielka Brytania i nie mówimy na co dzień, w rozmowie z ciocią, że w Nju Jork wybuchły zamieszki. Sama nie wiem, czy idę w dobrym kierunku. Naprawdę jestem beznadziejna kiedy chodzi o przekazywanie tego, co siedzi mi w głowie. ;)

      Usuń
    2. Rozumiem, o co Ci chodzi ;)
      Wracając do tłumaczenia imion zaczęłam się tym bawić i niesamowicie spodobało mi się: Ja Jestem Maszyną (I Am Machine) i Czarny SkóroGłow (Alfabia Black Skinhead) XD

      Usuń
    3. Czarny SkóroGłów wygrał ;D

      Usuń
    4. Black Power Stud mogloby sie nazywac Czarna Moc/Sila, moglybysmy przemienic sie na Czarna Strone Mocy!
      trza to przemyslec, trza to przemyslec xD

      Port.

      Usuń
    5. Moje Poszarpane Przeznaczenie (My Rugged Destiny), Niby Coś (Quasimodo), Nie Zniknąć (Not Fade Away), Płacić Czek (Cash The Check) i mój ulubiony, jakze epicko brzmiący po polsku Pionier Piekła (Hellblazer) :D
      POBAWMY SIĘ W TO!!! :D

      Usuń
    6. u nas ewentualnie smieszna bylaby tylko We Made You, My cie Zrobilismy ... :<
      Zdecydowanie za proste imiona maja te nasze rumaki.
      I So Analogi Angel tez ciekawie, Ja Wiec Analogiczny Aniol :D

      Usuń
    7. Analogiczny Anioł wygrał :D

      Usuń
  2. Mi szczerze mówiąc wszechobecny język angielski nie przeszkadza jakoś szczególnie. Na co dzień się nim posługuję chyba nawet więcej niż polskim (moje studia są w całości po angielsku i francusku, poza tym mamy dużo zagranicznych studentów, więc na przerwach też trzeba się porozumiewać w języku obcym). Jednak ja w Anarkii chcę być konsekwentna i używać jednego języka. Jakoś nie pasowałoby mi używanie języka angielskiego w szablonie, a w opisach czy treningach polskiego. No po prostu nie :D Z resztą Anarkia znajduje się w Polsce. Ale nie czepiam się, każdy ma swój styl :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okej ;D
    Zła Ewolucja (Evil Evolution), Sztywna Wieża (Stark Tower), Mniszek Lekarski (Dandelion), Czas Apokalipsy (Age of Apocalypse).
    Pionier Piekła genialny! <3 :D

    OdpowiedzUsuń